Narysowałam więcej, niż tu widać

Bilety

Podaruj bliskim niezapomniane emocje!

Kup voucher

Recenzje i opinie: Narysowałam więcej, niż tu widać

Jak działają recenzje?
Sortowanie:
Wyjątkowy spektakl warty obejrzenia. Koniecznie trzeba zabrać chusteczki, jak ktoś jest wrażliwy.
MałgosiaB 08.10.2018 00:51
Narysowałam więcej, niż tu widać
Warszawa, 06.10.2018
Sala widowiskowa Broadway, piętro 0, DK Kadr
Dodatkowym plusem było to że aktorzy wypowiadali historie swojego życia, a nie napisany scenariusz. Kontakt z publicznością.
sanczapam 07.10.2018 10:59
Narysowałam więcej, niż tu widać
Warszawa, 06.10.2018
Sala widowiskowa Broadway, piętro 0, DK Kadr
Dobry spektal! Warto go zobaczyć.
Vk 07.10.2018 08:50
Narysowałam więcej, niż tu widać
Warszawa, 06.10.2018
Sala widowiskowa Broadway, piętro 0, DK Kadr
Bardzo mi się spodobało! Osobliwe w końcu "Ty nie jesteś Polakiem!" :))) Do łez - historia kobiety z Rosji, która widziała syna jeszcze malutkim, bo musiała wyjechać z domu...
Kasia 07.10.2018 08:33
Narysowałam więcej, niż tu widać
Warszawa, 06.10.2018
Sala widowiskowa Broadway, piętro 0, DK Kadr
"Narysowałam..."  to kolejny dowód na to, jak pojemne jest słowo teatr. I bardzo dobrze. Widz przyzwyczajony do Czechowa czy nawet Wyrypajewa musi się zmierzyć z inną formułą spektaklu. "Narysowałam..." jest  publicystyką, reportażem wystawionym na scenie. Ta formuła zyskuje popularność w świecie, w którym szukamy nowych form opisu ( czytaj: radzenia sobie) z problemami społecznymi. Tym, co porusza publiczność w przedstawieniach przygotowywanych na podstawie pracy warsztatowej z ludźmi, nie będącymi aktorami, jest możliwość dotknięcia osobistej historii osób, z różnych powodów  postrzeganych jako "innych" niż my lub tak się identyfikujących. "Narysowałam..."  jest dobrym spektaklem. Sprawnie wyreżyserowanym, dobrze wystawionym ( poczułam zarówno autentyczność opowieści dziewczyny z Białorusi, mamy Saszy,  jak i aktorsko przejmujący monolog o siostrach, które wyjechały z Polski w 68 roku). Bardzo ciekawa jest oprawa muzyczna, a właściwie... dźwięk i rytm. Scena początkowa  - chór głosów - raz cichszy, raz całkiem głośny ( chwilami tych bodźców jest nawet zbyt wiele), z których powoli wyłaniają się indywidualne opowieści, z których każda także ma pewien wyczuwalny rytm, robi wrażenie. Ray Dickaty to muzyk jazzowy, saksofonista - i to wyszukiwanie dźwięku w grupie a potem w każdej z osób ma niewątpliwie głębsze znaczenie, nie jest tylko formą. Brawo! Przechodzenie od tego, co indywidualne do tego, co wspólne nam wszystkim, jest tutaj bardzo płynnie wyeksponowane. Niezwykłe wrażenie robi lista tych, którzy przez wieki uciekali. Z każdego miejsca na świecie. Z każdego powodu. Do każdego miejsca na świecie. Tak, wspólne doświadczenia zebrane w długie listy pokazują dotkliwie ich wspólnotę. Tak, jak lista powodów do wstydu  i strachu. Są też elementy humorystyczne - brawa za ich włączenie w trudna opowieść!  Choć widać, jak  faktycznie żart jest trudniejszy do odegrania na scenie, to należy pamiętać, że mówią to także aktorzy po PWST:-) Czy taki spektakl pozwala zrozumieć, usłyszeć, zobaczyć  i poczuć? Myślę, że jest dobrym początkiem i że warto go wystawiać, warto wchodzić między publiczność.
Hana Vardow 07.10.2018 15:15
Narysowałam więcej, niż tu widać
Warszawa, 06.10.2018
Sala widowiskowa Broadway, piętro 0, DK Kadr