Otwockie Zaduszki Bluesowe, pamięci Miry Kubasińskiej | Bilety Online, Opis, Recenzje | 2025, 2026

Wspaniały koncert wszystkie części koncert wspaniale.

Małgorzata G. 12.11.2024 08:27

Super:)

Agnieszka 11.11.2024 21:26

Jak co roku super impreza

11.11.2024 20:49

To był wspaniały koncert

Anna 11.11.2024 15:44

Wielki ukłon w stronę organizatorów za świetną imprezę. Akurat zespół Breakout i jego wszyscy członkowie zasługują na specjalne traktowanie w historii polskiej muzyki. Niestety żyją jeszcze tylko nieliczni Breakouci, których możemy oklaskiwać. Pozostałych możemy jedynie upamiętniać. Zespół Free Blues Band zagrał utwory Breakoutów fenomenalnie wzbogacając brzmienie gitar i perkusji o organy Hammonda. Wielkim zgrzytem na tej płycie okazała się jedynie wokalistka. Ten głos i ta wymowa pasowały do repertuaru Miry Kubasińskie jak pięść do nosa. To tak jakby kazać sopranistce zaśpiewać Arię Skołuby ze Strasznego Dworu. Jeśli sopranistka zaśpiewa nawet na najwyższym światowym poziomie to i tak takie zestawienie musi skończyć się katastrofą. Zbyt wysoki głos wokalistki i jeszcze jej wręcz dziecinna maniera wymowy sprawiły, że od pierwszego jej wejścia czuliśmy dyskomfort w odbiorze fragmentu koncertu zawierającego właśnie piosenki Miry Kubasińskiej. Druga tercja koncertu składała się z repertuaru blues-rockowego zaprezentowanego także przez zespół Free Blues Band, na szczęście już tylko z męskim wokalistą. Wiele było standardów i tutaj zespół wykonał 100% normy, a może nawet ją przekroczył. Bawiliśmy się przy tym świetnie bez zarzutu. Ponieważ jest to zespół, z którym Tadeusz Nalepa grał swoje ostatnie koncerty to cóż powiedzieć. Z pewnością Nalepa byle kogo do współpracy by nie zaangażował. No i ostatnia tercja koncertu - zespół BeatBack składający się z młodych ludzi grających repertuar tak na oko przynajmniej o dwie dekady starszy od nich. Tu się dopiero działo! To co zaprezentowali składało się w około 90% z utworów zespołu The Beatles a ponadto były inne standardy bluesa i rock and rolla. Ciężko opisywać muzykę i entuzjazm zarówno wykonawców jak publiczności, bo to trzeba zobaczyć i usłyszeć. Podobno gdy grali Beatlesi, dziewczyny rzucały im staniki na scenę. Wszystko już było na najlepszej drodze, żeby i tu się tak stało, tylko koncert się nieco za wcześnie skończył. Pewnie jeszcze ze 2-3 piosenki i bielizna by poleciała na scenę. Jeszcze prośba do organizatorów, żeby coś zrobili z fotografami, bo autentycznie przeszkadzają. W szczytowym momencie szwendało się tego pod sceną sześć sztuk, nie licząc wszystkich fotografujących i filmujących wydarzenie z widowni. Siedzieliśmy w drugim rzędzie i to autentycznie przeszkadzało. Czy nie można powiedzieć, że dany utwór, czy dwa kolejne należą do fotoreporterów, a potem siad na dupska?

Basia i Krzysio 11.11.2024 14:22

Zadowolony

11.11.2024 14:21