Nie każda kariera musi być dramatyczna, pełna wzlotów i upadków. Czasami talent objawia się już na samym początku, w latach dziecięcych, a pielęgnowany i dobrze prowadzony potrafi rozwinąć się w piękną podróż po artystycznej twórczości. Sławek Uniatowski zaczął wcześnie, i chociaż obecnie jest na muzycznym szczycie, droga na niego była długa. Nie można powiedzieć, że usłana różami, ale też nie wyboista. Poznajcie historię autora takich przebojów jak „Każdemu wolno kochać” czy „Honolulu”, który od lat porywa publiczność na koncertach swoim urokiem osobistym, wyszukanymi żartami i po prostu piękną muzyką.
Cudowny dzieciak. Sławek zaczynał wcześnie
Nie każdy talent musi zapłonąć gwałtownym płomieniem. Czasami jest pielęgnowany od najmłodszych lat, dzięki pasji oraz uporowi młodego artysty. Tak właśnie było ze Sławkiem Uniatowskim. Mając 5 lat, jako samouk zaczął wprawnie grać na instrumentach klawiszowych, zaskakując chyba wszystkich. Jednak było mu mało. Będąc uczniem szkoły podstawowej zadał się ze studentami… i w wieku 13 lat został wokalistą ich zespołu! Tak, 13-latek był głównym głosem w zespole złożonym ze studentów. To był początek jego miłości do jazzu – blues, który grali, zagościł w sercu Uniatowskiego na zawsze. Toruń zyskał nowego wokalistę i pianistę.
I chociaż w tak młodym wieku Uniatowski miał już ogromne doświadczenie, nie od razu stał się znanym na całą Polskę wokalistą – takim, jakiego znamy dziś. W swoich szkolno-studenckich latach uczył się muzyki, poznawał ją, pielęgnował swoją wrażliwość artystyczną, dodając do ulubionych repertuarów obok jazzu takie zespoły jak Queen, Tears For Fears czy Billiego Joela. Szlifował swoje umiejętności, uczył się polskiej klasyki (Niemen, Zaucha), próbując odnaleźć swój styl, ulubione kompozycje i własne aranżacje.
Długo wyczekiwana praca z najlepszymi
Trochę to Sławkowi zajęło, ale w końcu mógł stanąć na jednej scenie z najwybitniejszymi muzykami jakich widział nasz kraj. Jak to się stało? Tak, jak to zwykle bywa. Wypatrzył go ktoś znany – w tym przypadku Sławek Ciesielski – i zwerbował do swojego zespołu. Perkusista Republiki, jednej z legendarnych polskich grup muzycznych, był pod wrażeniem Uniatowskiego i zaproponował mu grę w swoim instrumentalnym zespole Kije. To kolejny świetny przykład, jak zrównoważony rozwój i ciężka praca pozwala dojść na szczyt.
Kije niesamowicie wpłynęły na Uniatowskiego, pozwalając mu rozwinąć skrzydła i nauczyć się prawdziwej muzyki. Dzięki temu był w stanie zdobyć popularność – udało mu się występować z takimi nazwiskami jak Adam Nowak czy Leszek Możdżer podczas znanych na cały kraj imprez. To jednak był tylko kolejny krok w drodze na upragniony wierzchołek artystycznej góry.
Idol, Maryla Rodowicz i eksplozja popularności
Prawdziwą katapultą na ten szczyt okazał się rok 2005 i występ w telewizji. W Polsce ogromną popularność zaczęły zyskiwać zapożyczone z Zachodu rozrywkowe programy telewizyjne, w których szansę na występ miał każdy. Z takiej szansy skorzystał właśnie Uniatowski. W tamtej edycji Idola co prawda nie wygrał – zajął 2. miejsce – ale jego głos, wrażliwość i charakter pokochali widzowie. Na efekty nie musiał długo czekać.
Zaproszenie na słynny sopocki festiwal Top Trendy, zaproszenie do nagrania wspólnej piosenki od Maryli Rodowicz, krajowy finał Eurowizji. Wszystko potoczyło się już dość szybko. Teraz Uniatowski już nie stoi na progu wielkiej kariery – on otworzył te drzwi i zadomowił się na polskiej scenie muzycznej. Jego koncerty przyciągają setki, jak nie tysiące fanów, a bilety rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. W 2019 i 2020 roku przygotował prawdziwą gratkę dla swoich fanów – trasę koncertową The Best Of, podczas której prezentuje swoje najpopularniejsze utwory, wykonywane jak zwykle z wielką wrażliwością. Jak wspominają fani, koncerty to niesamowite przeżycie – pełne wysublimowanych żartów, uroku osobistego i pięknej muzyki. Uniatowskiego na żywo zobaczysz w całej Polsce: https://biletyna.pl/koncert/Slawek-Uniatowski